Strona:Lucy Maud Montgomery - Dolina Tęczy.djvu/143

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XV.
Więcej plotek.

Wieczorem po pogrzebie pani Miry Murray z za przystani, panna Kornelja i Mary Vance zjawiły się na Złotym Brzegu. Nagromadziło się kilka spraw w związku z tem właśnie, o których panna Kornelja pragnęła pomówić z przyjaciółmi. Oczywiście, przedewszystkiem omawiano sam pogrzeb. O pogrzebie mówiły przeważnie tylko Zuzanna z panną Kornelją, gdyż Ania prawie wcale nie brała udziału w rozmowie. Siedziała nieco na uboczu, obserwując pożółkłe pod wpływem wiatru liście rosnących dalij w ogrodzie i uśpioną przystań w blasku wrześniowego zachodzącego słońca. Mary Vance siedziała tuż przy niej, szydełkując zawzięcie. Duszyczka Mary wybiegła daleko, do Doliny Tęczy, skąd dochodziły głośne śmiechy dzieci, lecz palce jej pracowały pilnie pod okiem panny Kornelji. Musi jeszcze zrobić kilka rzędów pończochy, a będzie mogła także wybiec do Doliny. Mary szydełkuje, milczy, lecz nastawia uszu.
— Zawsze lubiłam spotykać się z Mirą, — rzekła panna Kornelja. — Była taka wesoła i pełna radości życia, że człowiek w jej towarzystwie zapominał o swych troskach. Przytem miała złote serce.
— To prawda, — przyznała Zuzanna. — Szwagierka jej opowiadała mi, że gdy doktór wreszcie utracił nadzieję i wyznał, że Mira już nigdy nie wstanie, ona uśmiechnęła się i zawołała wesoło: