Strona:Ludwik Waryński - Sprawozdanie delegata na kongres w Chur.pdf/7

Ta strona została uwierzytelniona.

Dlatego też podczas ekonomicznych kryzysów głód i nędza występują na porządek dzienny nawet wśród najlepiej opłacanych robotników. Kryzysów zaś takich nie brak. Oprócz, regularnie co zimę powtarzających się kryzysów w niektórych gałęziach przemysłu (w stolarstwie, fabrykacyi machin, murarstwie), mamy zbyt niestety często ogólne kryzysy przemysłowe. Do takich należy kryzys w latach 77 w tkackim przemyśle, kryzys, który w szczególności dał się we znaki robotnikom Łodzi, Zgierza i okolic. Przed kryzysem czeladnik tkacki otrzymywał 2 rs. tygobniowo, robotnica 60 kop. a małoletni po 18 kop. tygodniowo. Podczas kryzysu zabrakło i tego zarobku, około 100 000 osób pozostało bez chleba. Rozpoczął się głód, choroby, emigracyja, które pochłonęły czwartą część robotniczej ludności.
Górnicy, robotnicy w cukrowarniach, w fabrykach chemicznych zarabiają od 2 — 3 rs. tygodniowo, wszyscy członkowie rodziny muszą więc pracować, aby wyżywić się jako tako.
Dla kapitalistów i taka płaca jeszcze zbyt jest wysoką. Przy każdej sposobności starają się oni ją obniżać, a wszelka próba oporu ze strony robotników musi się rozbić o brak organizacyi i środków materyjalnych.
Najlepiej płatni, najmniej obciążeni pracą robotnicy fabryk konstrukcyjnych nie zawsze od nędzy są wolni. Przytem płaca dzienna wynosi 1 rs. za 10 i pół (w fabrykach) lub 12 (w warsztatach) godzin pracy. W wielu fabrykach i tę płacę obniżać umieją za pomocą specyjalnych środków. Tak np. określa się pewna norma dziennego zarobku a robota oblicza się według sztuki. Jeżeli zapłata posztuczna wyniesie więcej od normy, to robotnik całej zapracowanej nadwyżki nie otrzymuje, a tylko pewną jej część, pe-