Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 03.djvu/9

Ta strona została skorygowana.

chodząc niemal z Poznania, normalnie przepędził. Odbywszy nauki swoje w tutejszem lyceum, w początkach Księstwa warszawskiego, ledwo osiemnastoletni młodzieniec zaciągnął się do administracyi departamentu poznańskiego i pracując w biurach prefektury, pod ówczesnym prefektem Józefem Ponińskim, doszedł do stanowiska dyrektora kancelaryi i szefa wydziału, na którem go okupacya pruska zastała. Z wielu innymi wtenczas (przypominam sobie z nich tylko Plichtę, Salkowskiego, Rymarkiewicza, Kałubę, Sommera) pozostawiono Kramarkiewicza w urzędzie, jako sekretarza rejencyjnego, a dwadzieścia pięć lat późniéj odznaczono tytułem radzcy. Na tem stanowisku doczekał się rocznicy piędziesięcioletniéj służby, po któréj jeszcze przeszło cztery lata pracując, zapragnął wreszcie spoczynku i jako emeryt w zaciszu domowem spędziwszy ostatni czas życia, siedemdziesiątego roku pożegnał się z tym światem. Był to, panie Ludwiku, ostatni Polak, który tam w biurach rejencyjnych zajmował znaczniejszy urząd; teraz Stanleya w Afryce prędzejbyś znalazł, niż jakiego z naszych w owym gmachu pojezuickim; a jeśli się między pisarkami lub woźnymi zabłąkała jaka istota słowiańska, to z pewnością germańskim pokostem tak pomalowana, że jéj pochodzenia nikt już nie rozpozna. Zył radzca Kramarkiewicz w przykładnem stadle z żoną, chociaż podobieństwa między nimi nie było, bo pani, niskiéj postaci, żywa i ruchawa, trochę wybuchowego usposobienia, zachowała niemało krwi francuzkiéj po ojcu odziedziczonéj. Oboje, przestając wytrwale na skromnym, oszczędnym i samotnym niemal bycie w kółku domowem, mieli na myśli przedewszystkiem zabezpieczenie przyszłości dość licznéj dziatwy; wszakże los nie poskąpił im ciężkich ciosów, które w późniejszych latach zatruły spokojny ich żywot. — Z czterech bowiem córek trzy im w kwiecie wieku po-