Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 04.djvu/4

Ta strona została skorygowana.

ską bramą. Pozostał jednak ślad pewien owéj bramy aż poza rok czterdziesty, to jest mały i niepozorny odwach, którego miejsce zajmuje ta kamienica tworząca, przy wnijściu z Podgórnéj na prawo, róg Piotrowego placu.
Wrocławska ulica spadła teraz do podrzędnych, po przeprowadzeniu Nowéj i po zabudowaniu górnych stron; przed trzydziestym rokiem uważano ją za pierwszą niemal, zwłaszcza że była głównem przejściem prowadzącem ze starego miasta do Wilhelmowskiéj i jéj okolic. Wygląda ona po dziś dzień w ogóle jak wyglądała, gdy do szkół chodziłem; mało co się tutaj zmieniło. Była już wtenczas zabudowaną od końca do końca; domy, które tu widzisz, są stare, tem starsze, im bliższe Rynku. Większa ich część pamięta wiek osiemnasty, a niejeden dawniejsze jeszcze przygody; znaczną ich liczbę nowszemi czasy zmieniono i odnowiono, to się samo przez się rozumie. Nie jest ta Wrocławska ulica tak pokaźną jak św. Marcińska i inne górnego miasta, ale milszą się widzi od nich tak mnie jak niejednemu z siwych i łysych Poznańczyków, bo ściśléj połączona z młodemi laty naszemi i jako stara znajoma niejedno w nas budzi wspomnienie. Mnóstwo już takich wspomnień uszło méj pamięci, bo te istoty skrzydlate, podobne do motyli, odlatują nim się spostrzeżesz, śladu po sobie nie zostawiając; czasem jednak spadają znów niespodzianie na stare mózgi. Które z nich tutaj schwytać zdołam, chętnie się niemi z tobą podzielę, panie Ludwiku.
Otóż, żeby zacząć bez długich wstępów, bo mnie już jako chłopca takie wstępy w romansach Waltera Scotta strasznie nudziły, powiem ci w krótkich słowach, iż o dziejach czterech kamienic, stojących bezpośrednio za ową narożnią, która zajmuje miejsce dawniejszego odwachu, nic właściwie nie wiem. Pierwsza z nich, da-