bo Urszulka taka była jeszcze mała, że ją można było na ręku nosić i że widzi swoję córeczkę taką śliczną i wesołą, jak nigdy jeszcze. Ucieszył się bardzo, a tu mu matka jego tak mówi: „Nie smuć się, miły Janie, bo twoja Urszuleczka żyje“.
— Tak jest — rzekła mama. — Żyje i żyć powinna w pamięci wszystkich polskich dzieci.
— Więc ja proszę mamusi chcę, żeby się moja lalka nazywała teraz Urszulka, i uszyję jej „taki „letniczek pisany“ i „paseczki złocone“, żeby do niej była podobna.
— A czy nielepiej byłoby, Małgosiu, żebyś ty sama starała się być podobną do niej? Żebyś była tak jak ona miłą ojcu i matce, miłą służbie i rodzeństwu, cichą, słodką i według sił pomoc wszystkim niosącą. Wszakże wszystkie dziewczynki polskie są jakby siostry Urszulki. Czemuż do niej podobne być nie mają?
Zamyśliła się Małgosia i rzekła:
— No to dobrze! Ja będę się starała
Strona:Maria Konopnicka - Książka dla Tadzia i Zosi.djvu/49
Ta strona została uwierzytelniona.