Strona:Maria Konopnicka - Ludzie i rzeczy.djvu/9

Ta strona została uwierzytelniona.
Akwilea.


Kto Akwileę chce zwiedzić, niech przedewszystkiem weźmie z sobą choć tyle, ile najwstrzemięźliwszemu z arabów do posiłku trzeba: garść daktyli i jęczmienny placek. Łatwiej tu bowiem o stary sandał patrjarchy, niż o chleb, i o gwoźdź z podkowy Atyli, niż o kawałek mięsa.
O hotelach, łóżkach, pokojach także tu nie marzyć. Kto chce spocząć, siada na pierwszym lepszym sarkofagu i patrząc na czarne wianki kawek, oblatujące szczyty starej Campanilli, myśli o rzeczach świetnych a minionych; kto chce się wyciągnąć, czyni jak pierwsza lepsza kolumna, upada w trawę i gałązkom powoju pełzać po sobie pozwala.
Chce pić — przychyla do ust opartą gdzieś o płot wysmukłą rzymską amforę i pije, jak ptak wodę, która z nieba spadła; a chce za gościnę dziękować, obraca mowę do popielnic, które po