Strona:Maria Konopnicka - Na normandzkim brzegu.djvu/127

Ta strona została uwierzytelniona.

A potem pomocnicy!
Pomocnicy we czterech połowę zysku biorą. Czy to mało jest?
A renta? Na rentę jeżeli się z każdej wyprawy nie odłoży grosza, to człowiek nie ma o czem śmierci czekać po najdłuższem życiu. Życie zaś rybaka jest krótkie. Jakieś czterdzieści lat starczy morzu, żeby z tęgiego chłopa szmat zrobić.
Ale tęgich chłopów prawie że i niema. Skądby ich brać? Ledwie chłopak dwanaście lat skończy, i miałby właśnie w conajlepsze rość, kiedy go morze zabiera i trzyma — do zdarcia.
— To czemuż puszczacie?
— Albo by to matka dała radę chłopcu po dwunastym, gdyby jej nie pomagało morze? Takiemu dryblasowi?
Mère Toutaint wzdycha.
— Niema tu u nas z chłopaków pociechy, nie!
Ma synów samych.
— Jak dziewczęcia w domu brak, to