Strona:Maria Konopnicka - Na normandzkim brzegu.djvu/82

Ta strona została uwierzytelniona.

wichry! Jak nas nie cisną morzem! Myślałem — koniec! Tak mówię ja do tego topielca:
Oh, là là, mój kochany! To ty taki gość?
Tu Père Toutaint do nas, profanów, rzecz obraca i dodaje w nawiasie:
— Wiadomo, że dwa wichry za topielcem chodzą, bo ziemia ciągnie w swoją stronę, a morze znów w swoją.
Poczem kończy:
— Takiś — mówię — gość?
Jak tak, to ja tu z tobą krótkie prawo zrobię: Za nogi i w wodę! Ja rybak, widzisz, z morzem muszę trzymać. To trudno!
Ale mówiłem ot tak, żartem tylko, bo on patrzał na mnie temi zbielałemi oczami tak pilno, jakby wołał: Do ziemi! Do ziemi! A tu w nas morze jak taranem wali. Samo po niego idzie. Tak mi się żal zrobiło. Wciągnąłem onego biedaka