Strona:Maria Konopnicka - Szkice.djvu/205

Ta strona została skorygowana.

żyny życia, ku którym pożądanie owo unosić go będzie, i siłę w sobie poczuł, siłę — jak mniemał — nieskończoną, która mu sfery owego wiosennego piękna dosięgnąć pozwoli.
To zespolenie szczytu pragnień z poczuciem pełni sił ducha jest kulminacyjnym momentem twórczości Asnyka. Pieśń jego miewa na zenicie tym chwile rozpięcia piór tak szerokie, że wprost orłowym lotom podobne. Ku ideałowi leci, ku dobru leci, ku prawdzie; a leci bez wysiłku, bez rwania się w sobie, samą naturą idealności swojej ku nim uniesiona.
Była to męska pieśń natchnionej męskiej piersi, ku czystym światłom życia lecąca. Światła były wysoko, niekiedy całkiem tonęły w mrokach czasu i niewidzialnemi się czyniły; ale pieśń, raz już ku nim lot wziąwszy, biła w górę tak prosto, tak pewnie, jak obłok mirry bije z ołtarza pod uciszonym błękitem.
Biła — pachnąca jeszcze kwiatem świeżo przebytych krain wiosny i młodości, a ślad jej wzlotu promienny był, i sam sobą świecił.
Wzlotu, a nie — pędu.
Brak pędu, brak żywiołowej potęgi ogromnych, ekstatycznych natchnień, odróżnia pieśń