Strona:Maria Konopnicka - Szkice.djvu/206

Ta strona została skorygowana.

Asnyka od pieśni wielkich naszych poetów bardzo stanowczo, i bardzo charakterystycznie.
Moc natchnień nigdy nie przerasta jego i sił ludzkich, i ludzkich środków. Ruch myśli, żar czucia, zawsze zostawia mu dość chłodu i dość spokoju, aby się za doskonałą formą na odlew pieśni obejrzał, znalazł ją i rozważnie jej użył. Wrzątek pieśni nie wykipia mu poza tę formę nigdy. Jest zawsze panem swych natchnień, a niewolnikiem ich nie bywa.
Pieśń się wichrem w piersiach mu nie rwie, burzą mu nie huczy, nie strzela piorunem w żadne bóstwo i w żadne niebiosa, nie rani, nie łamie skrzydeł o konieczność wiekuistych zapór.
Cała tytaniczna sfera wielkiej improwizacyi Konrada obcą jej zostanie na zawsze. Asnyk pożąda wyżyn — ale nie szturmuje do nich. Pożąda dobra i sprawiedliwości, — ale ich nie wydziera losom. Złorzeczy złemu, ale go nie druzgocze własną, pękającą od tego uderzenia, piersią.