Strona:Maria Konopnicka - Szkice.djvu/208

Ta strona została skorygowana.

była. Zakrytych oczom rzeczy wiecznych nie oglądała twarzą w twarz, a dech przepaści, gdzie się jutro staje, nie wichrzył jej lotu.
Mówił Pan z krzaku płonącego w polu do poety; ale na Synai — nie mówił. Nawet w »Śnie grobów«, Dantejska szata pieśni, która ją uczyniła śpiewnym łabędziom podobną, prorocką jej nie uczyniła.
Brakło jej żywiołowej siły wieszczej, brakło jej twórczego pędu.
Nie czuł tego poeta w epoce natchnień młodych, kiedy na wszystkie wzruszenia bijącego serca znajdował doskonały wyraz w swej wiosennej pieśni.
Nie czuł, wkraczając w wiek męski, kiedy mu się odkryły wielkie światła życia, na wyżynach ideału płonące, bo i pieśń zmężniała z nim razem i ku światłom onym wysokim lot wzięła pogodny.
Lecz kiedy ich dosięgła, światła okazały się być z tych, jakie wiek każdy rozpala sam na swem niebie, i ponad któremi dopiero, w nieoświtłych jeszcze przestrzeniach, toczą się z gromowym hukiem ciemne globy jutra,