Strona:Maria Konopnicka - Szkice.djvu/213

Ta strona została skorygowana.

Przykład jest klasyczny; ale gdy o Asnyka chodzi, żaden inny, mniejszej miary, wybranym być nie może.
Wdzięczną było-by rzeczą wyprowadzić z tego przykładu dalsze konsekwencye, które się narzucają niemal; mniemam jednak, że już samo postawienie wystarczy.
Obaczmy teraz, jak wygląda i czem jest w sobie owo powiedzenie, dla którego mniej opatrzni wielbiciele Asnyka w najlepszej wierze uzurpują miano hasła.
Powiedzenie owo, pełne zresztą życiowej mądrości, brzmi tak:

»Trzeba z żywymi naprzód iść!«

Trzeba... a więc jest konieczność jakaś, która do tego zmusza, albo do tego skłania. Konieczność, której mówiący miejsce przed sobą daje, nad sobą nawet, wymagania jej uważając za naczelne i decydujące. Nie istnieje ona w poecie samym, nie wybucha z niego, jak płomień i krzyk ducha. Nazewnątrz stoi, w okolicznościach czasu i miejsca tkwi, a tkwi tak przeważnie, że poeta ją za władzę jakąś