Strona:Maria Konopnicka - Szkice.djvu/214

Ta strona została skorygowana.

odrębną od siebie, owszem, za panującą nad sobą uznaje, i krok jej przed sobą czyni.
»Trzeba«, — to akt rezygnacyi, akt abdykacyi, akt rozsądnego przystosowania się do warunków życia takich, jakie ono daje. A zatem kapitulacya z wielkich porywów jutra, i tego, co na niem zdobyć można.
Trzeba, — to nie rozkaz, to — rada. Przyjętą, lub odrzuconą być może; nie narzuca się, nie porywa, gwałtu nie czyni duchom, nie grzmi wiosenną burzą, nie świeci błyskawicą, wyzłacającą chmurne, ospałe horyzonty życia.
Radą jest. Radą zgody z ludźmi. Zgody ze światem takim, jakim on jest.
»Trzeba z żywymi naprzód iść«.
Z żywymi. Więc niema tu martwych do wskrzeszenia. Są — żywi. Żywi, to tacy, co sami znaleźli sobie taką miarę, taką normę życia, że wyżyć w niej mogą. Nikt z tych żywych nie umiera na swoje życie, i to jest ich siłą. Małą siłą opportu nizmu i paktowania z losem. Siłą praktyczną i rozsądną, to pewna, ale która nigdy z mroków swego życia nie wykrzesze dnia odrodzenia.