Strona:Maria Konopnicka - Szkice.djvu/215

Ta strona została skorygowana.

Czy chociaż chce, pożąda poeta iść przed żywymi tymi? Czy chce, pożąda powieść ich na drogi swoje, na swoje, przez własnego ducha wypatrzone ścieżki ku wyżynom? Na szlaki zórz nowych? Czy chce wodzem ich być? Czy chce być ich wieszczem? Czy chwyta sztandar, na którym duch pisze: »Excelsior«?
Być może, bardzo być może, iż poeta tego wszystkiego i chce, i pożąda. Nie mówi tego jednak. Mówi, że trzeba — z żywymi iść. Więc nie na ich czele? Więc nie jak wódz duchów, więc z nimi, ale nie przed nimi?
Ale ci żywi idą »naprzód«. Więc przed siebie tylko? Więc bez oznaczonego celu? Bez jasnego, wielkiego, porywającego celu, który dwoi siły?
»Trzeba naprzód iść« w takiem użyte znaczeniu, jakie wyrazowi temu poeta nadał, to tylko kierunek. Postępowy, prawda, ale nie pochód na zdobycie najwyższych ideałów jutra. To nie jest szturm do przyszłości, to nie jest namiętny pęd ku zorzom, których nie widać jeszcze.
Gdybyśmy my, żywi, powiedzieli sobie: