Strona:Maria Konopnicka - Szkice.djvu/219

Ta strona została uwierzytelniona.

Al pari stawia się z tem mieszczańskiem gronem, które sprawy dnia roztrząsa. Czegoby nie uczynił — nigdy Słowacki naprzykład.
Po Mickiewiczu, pierwszy Asnyk bierze u nas laur obywatelskiego żywota.
Czy śnił mu się Rienzi, potężny trybun ludu, i jego olśniewająca w swym zenicie władza?
Nie sądzę. Czy posłem jest, czy prezesem Tow. Szkoły ludowej, czy dziennikarzem, służy raczej, czynem i imieniem swem służy, a nie przewodzi. On przyświeca sobą ludziom, ale ich nie zagarnia pod siebie, jak fale, iżby wierzchem płynął.
Nie jest żądny władzy, ni zaszczytów: dóbr ziemi także żądny nie jest. Wystarcza mu dom mały, i mały sad jego. Tam szuka ciszy, tam szuka samotności, tej koniecznej osłony takiej duszy, która się ludziom nazbyt uczyniła widną.
Czy było mu tam smutno, czy bywało też wesoło? Prędzej smutno niż wesoło. »Wiek męski«, jeśli »wiekiem klęski«, być nie ma, musi nie nosić w piersiach złotej harfy, o rwących się od zetknięcia z życiem strunach.