Strona:Maski - literatura, sztuka i satyra - Zeszyt 20 1918.pdf/16

Ta strona została przepisana.

rów nieprawdopodobieństwa, który dzieli dwie prawdy, tę szarą, znaną, od tej „niemożliwej“ tej „nieprzypuszczalnej“, drugiej prawdy.
— W więzieniu — opowiadał Julek — nie przestawałem rozmyślać nad tem, co mi się zdarzyło widzieć. Zacząłem nawet po trochu eksperymentować. Uczeni miejscowi, dowiedziawszy się, że pracuję naukowo, uzyskali od władz, że mnie za poręką wysokiej osobistości co dnia wypuszczano i pozwalano pracować w laboratoryum. Umieściłem przyrządy w kilku mocnych pakach i zabezpieczyłem, jak się dało, z uwagi na daleką podróż w ciężkich warunkach. Przez cały czas pobytu w Bombaju studya moje nad działaniem światła postąpiły znacznie. Powziąłem pewną ideję, którą jak się to później okazało, była zupełnie możliwą do urzeczywistnienia. Zrazu szło o czysto naukowe doświadczenie, o stwierdzenie, czy można zapomocą światła wywoływać dowolnie silniejszy rozrost pewnych części ciała ludzkiego.
Wiesz dobrze z embrylogii, że człowiek wyszedł z obojniactwa i obie płci posiadają te same cechy i narządy płciowe dotąd. Tylko u mężczyzny, organy właściwe kobiecie znajdują się w stanie szczątkowym, w stanie zaniku czyli atrofii. I przeciwnie, cechy męskie występują u kobiety jako szczątkowe.
Aż nadto dobrze znane są zjawiska osobników męskich z przewagą duchowych i fizycznych cech kobiecych... ty sam jesteś takim okazem o ile wiem... Naodwrót zdarzają się kobiety „herody“, którym rosną wąsy, których głos tętni donośnie i w przebraniu łudząco podobne są do mężczyzn.
— Wiem... wiem... zapewniałem go... Wszystko to dobrze znane i banalne wprost fakta naukowe.
— Nie wykładam ci tego wcale! — powiedział. — Tylko przywodzę na pamięć, a to dlatego, byś pojął, że to, co uważasz za szatańską halucynacyę, jest tylko wnioskiem praktycznym, jaki wyciągnąłem z danych naturalnych. Nie uważasz mnie za wampira? Co?...
Uczułem ogromną ulgę. Myśli moje uzyskały jakiś punkt wyjścia, to, co widziałem, było wprawdzie jeszcze nad wyraz nieprawdopodobne, ale nie stało w zasadniczej sprzeczności z rozumem. Znikła obawa, że popadnę w obłęd.
Uśmiechnąłem się swobodnie, a Julek widząc to, napełnił ponownie szklanki i zawołał:
— Zdrowie nowego w spólnika firmy IXION!
— Cóż to za firma? — spytałem wypiwszy. — Czem się zajmuje?
— Pst! — szepnął. — To jest tajemnica... pań... stwo... wa!
Mówił z naciskiem, dzieląc wyrazy.
— Państwowa?
— Tak... w jednym pałacu odbywa się tajemnica państwowa, w drugim zaś... jest kopalnia złota... chociaż i tam ten pierwszy coś przynosi od biedy.
— Jak to kopalnia złota? — spytałem zaciekawiony.
— Popatrz na mnie! — rzekł śmiejąc się. — Wszyscy, którzy nie mają wielkich aspiracyi na bohaterów, natomiast posiadają banknoty w większej ilości, przychodzą do tego drugiego pałacu, no... i wychodzą... w zmienionej postaci! Tylko kuracya trwa dosyć długo i jest nieco kosztowna.
— Ależ to kryminał! — wyrwało mi się — Julku. Czas wojenny! Grozi ci sąd!
— Wiem o tem! — odparł z uśmiechem. — I dlatego neutralizuję ten występek w pierwszym pałacu.
— Acha! — zawołałem.
— Czytujesz może, jak... po tam tej stronie... pojąć nie mogą, skąd się bierze niewyczerpany zasób rezerw niemieckich i naszych!
— Prawda! Czytałem.
— Zważ teraz, że wojna nie skończy się ani za rok, ani za dwa, ani za dziesięć, że przejdzie w stan chroniczny...
— Bój się Boga! Cóż my będziemy jedli?
— Pomyślę i o tem... może mi się uda nakarmić państwa centralne, naświetlając pewne przedmioty, dziś niejadalne... Tymczasem jednak pełnię swój obowiązek obywatelski i dostarczam rezerw bez liku,... bez miary!
— Z kobiet?
— Z kobiet... z tych nieprzeliczonych stad bezużytecznych, bo pozbawionych mężczyzn, głupich, rozwydrzonych dziewek i bab, które były dotąd plagą państwa, przyczyną głodu, zawadą społeczeństwa... przytem sycę własną nienawiść i pogardę... Precz z babami! Na front!
Roześmiał się dziko.
— Czemuż jednak sam sobie nie przywrócisz pierwotnej płci? — spytałem.
Zakłopotał się.
— Z ostrożności.... któż wie...
— Nie grozi ci front, jesteś dobrodziejem państwa!
— To prawda... ale widzisz, zawsze bezpieczniej, ze względu na ową kopalnię złota... niekażdy funkcyonaryusz żandarmeryi rozumie się na tem co daję państwu... mogłoby zajść niemiłe nieporozumienie... przytem...
Urwał, a mnie błysnęło coś przez myśl.
— Czy można tę przemianę płci odrobić z powrotem? — spytałem.
Poczerwieniał cały.
— Naturalnie... zdaje się... czynię właśnie