przeznaczony jest do poufnego użytku koalicji (wrzawa). Ale co to jest? To oszczerstwo. Proszę panów, panowie twierdzą, że są jednym narodem. Ale gdy swoją robotą — za pomocą oszczerstw — krzywdy nam wyrządzacie, wówczas... (Dzwonek marszałka).
Marszałek: Nie wolno używać słowa: oszczerstwo.
Korfanty: Ja nie mówiłem pod adresem żadnego z posłów tu obecnych, to było nieporozumienie.
Otóż, gdy się taki wypadek zdarzy, wtedy bardzo wygodnie jest danej grupie żydowskiej winę zwalić na innych. Nie jestem uprzedzony do żydów. Podczas pamiętnych wypadków grudniowych w Poznaniu, żydowska prasa berlińska, jak Berliner Tageblat, Vossische Zeitung i inne pisma ogłosiły światu o rzekomych pogromach, tam dokonanych. (Poseł Grünbaum przerywa mówcy). Ja te stosunki może lepiej znam, niż panowie (wrzawa). Panie Grünbaum, ja wczoraj pana wysłuchałem i ani razu panu nie przerwałem.
Żydowskie pisma berlińskie ogłosiły starym zwyczajem, że w Poznaniu był pogrom żydowski, — tymczasem żydom tam włos z głowy nie spadł. Prawdą jest, że na żądanie naszego rządu poznańska grupa sjonistyczna zamieściła oświadczenie w rzeczonych pismach, że to się nie zgadza z prawdą. Ale to wszystko nic nie pomogło. Żydzi w dalszym ciągu prowadzili swoją robotę. Ja wierzę, że wy za to nie odpowiadacie. To jest ta silna zgodność żydowska, gdy chodzi o atak przeciwko nam, Polakom.
Proszę panów, sprawiedliwość niech będzie między nami. Wszelkie prawa, jakie żydzi mają w zachodnich państwach europejskich, mieć winni i w Polsce, ale przywilejów żadnych.
Przemówienie kolegi Daszyńskiego, przyznać muszę, napełnia mnie wielkie zadowoleniem, a mianowicie, ten ustęp w jego przemówieniu, który pozwolę sobie tu przeczytać dla tem silniejszego i jego ugruntowania. (Czyta): „Nie chcemy naginać Polski do żadnego systemu. Nie chcemy wykręcać jej członków dlatego, ażeby się wydawało, że my lepiej i prędzej od innych do szczęścia Polskę doprowadzić możemy. Nasz ideał jest prosty i wielki, jak prostą i wielką musi być linja wytyczna wielkiego narodu. My chcemy Polski wolnej, w związku wolnych ludów będącej“. Na ten program kolegi Daszyńskiego zgadzamy się i my zupełnie. I jeżeliby panowie zechcieli wytrwale iść po tej linji, to wówczas ten Sejm ustawodawczy będzie uchwalał wszelkie ustawy ważne jednogłośnie i jednomyślnie. Otóż tę gotowość klubu p. Daszyńskiego do wspólnej pracy, do ponoszenia wspólnej odpowiedzialności za pracę tego Sejmu witamy z radością. Ale p. Daszyński zanim doszedł do wniosku tego, uważał za swój obowiązek niedaleką przeszłość poddać pewnemu rozbiorowi. Nie aby rozdrażniać, jak sam się wyraził, lecz ażeby sobie i Sejmowi uświadomić stan rzeczy i usunąć wszystkie zawady, które piętrzą się na drodze ku lepszej przyszłości. Otóż, gdy taki rozbiór czyni p. Daszyński, to nie weźmie mi za złe, że i ja — w imię prawdy — rozbiorę dzieje niedalekiej przeszłości. P. Daszyński usiłował przedewszystkiem usprawiedliwić swoją republikę lubelską i wiekopomną