Strona:Na Kosowem Polu 008.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

datne rysy wschodnie jego twarzy nie miały w sobie nic słowiańskiego.
Powoli, ostróżnie, odczepiwszy się od ściany, cofnął się ku drzwiom katedry. A gdy znalazł się na ulicy, mruknął:
— Głupie „giaury“! Nie poznali wiernego sługi Ałłacha i jego proroka, Mahometa.



II.

Wojewodzina Wukasowa siedziała w ogrodzie zamku pryzreńskiego na ławie kamiennéj. Głowę opuściła na piersi, podnosząc ją od czasu do czasu. Ile razy ją podniosła i spójrzała na dom, w którym stała przed laty jéj złocona kołyska, migał w jéj oczach stalowy błysk nienawiści i zacinały się jéj wązkie usta. Zły duch zapalał te stalowe błyski i sączył truciznę w te zacięte usta, szepcąc:
— Długoż jeszcze będziesz znosiła zniewagę twojego męża, która spada także na ciebie? Najstarszą córką królewską jesteś, małżonką walecznego wojewody, a spychają cię na szary koniec rodziny. Nie przed tobą bije pokłony rycerstwo dworskie, nie twojego męża zdobią zaszczyty. Obylić i jego żona, Marja, gaszą blask twoich przywilejów starszéj królewny. Pokaż, że jesteś córą władców, że potrafisz usunąć tych, co ci w drogę wchodzą!...
Czarne myśli przemknęły po gładkiém, białém czole wojewodziny, zostawiając po