Strona:Na Kosowem Polu 031.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Uderzył ogiera ostrogami, pochylił się na jego karku i wparł się w mrowisko bisurmańskie.



Słońce 16 czerwca 1389 roku miało się ku zachodowi. Ostatnie jego blaski padały na Kosowe Pole, zasłane stosami trupów. Leżał Serb obok Turka, wojewoda obok żołnierza, książęta tureccy obok janczarów. Śmierć zrównała wszystkich.
Wolnym krokiem szedł przez krwawe pole cesarz Turków Amurat w otoczeniu dowódców swych wojsk. Obliczał straty gorącego dnia. Wielkie były, drogo opłacił zwycięztwo. Połowa jego wojska zginęła.
Zatrzymał się przed kłębem poległych Serbów. Tu spoczywał snem wiecznym król Łazarz, tuląc do zastygłéj piersi świętą chorągiew Duszana.
Amurat pochylił się nad zwłokami króla Łazarza. Drwiący uśmiech wykrzywił mu usta.
— Skończyło się twoje panowanie, dumny chrześćjaninie! — urągał pokonanemu, — zgasła z tobą świetność Serb́ji!
Obok króla leżał Obylić. Krew sączyła się z jego boku, sina bladość ostatniéj godziny zmazała z jego twarzy barwy życia. Ale dusza nie opuściła jeszcze młodego ciała.
— I ty tu, niezwyciężony wojewodo!? — cieszył się cesarz turecki. — Zdawało ci