Strona:Nasza szkapa (Konopnicka) 26.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.
—   20   —

nie skończy. »Handel« przyszedł, obejrzał żelazko, obejrzał moździerz, obejrzał rondel i, wykrzywiwszy wzgardliwie usta, powiedział, że to wszystko na szmelc[1] tylko chyba. Żelazko przepalone, moździerz mały, rondel cienki i nitowany[2] z boku... Za trzy te sztuki razem dawał dziesięć złotych.
Porwała się matka i na łóżku siadła.
— Co?... Dziesięć złotych?... Sam moździerz kosztował pięć złotych i trzynaście groszy! A żelazko!... A rondel!
— Nu, na szmelc... — zaczął »handel«.
Ale nie dopuściła go do słowa i trzęsącą się ręką drzwi mu pokazywała.
— Idźcie!... Idźcie!... Niech was moje oczy nie widzą!... Nie wy jedni na świecie. I posłała nas natychmiast po innego »handla«, po Rudego, co od nas stół ostatni kupił.
Lubiliśmy bardzo tego Żydka, bo koncepty różne, kupując ów stół, prawił, a za odniesienie go na drugą ulicę mnie i Felkowi po orzechu dał. Prawda, że Felków był dziurawy, ale cały dzień na nim gwizdał, że to niby kolej odchodzi. Polecieliśmy tedy po Rudego. Szwargotał na rogu przed sklepikiem z tym pierwszym, który od nas wyszedł. Zaraz jednak worek z butelkami na plecach poprawił i za nami poszedł.
Ale, obejrzawszy moździerz, rondel i żelazko,

  1. Szmelc — stare sprzęty metalowe, na stopienie przeznaczone.
  2. Nitować — spajać nitami, t. j. ćwiekami metalowymi, zasklepiać; cyną roztopioną zalepiać, lutować.