Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 05 - Łokietek.djvu/11

Ta strona została uwierzytelniona.

uznali: bez ich woli i zgody żaden tam nie siądzie, — oni tutaj panami.
Ci obcy! Czują to coraz wyraźniej gościnni gospodarze polskiej ziemi: i rycerze, i kmiecie. Zazdroszczą im dostatków, podziwiają mądrość i pytają, zdziwieni i niechętni: Czy to stary gród Kraka, niby stolica Polski, — czy niemiecka warownia?
Przekonali się o tem za Łokietka.
Nieradzi byli Niemcy, że taki energiczny książę zasiadł na Wawelskim grodzie. Podpisał wprawdzie wszystko, czego od niego żądali: zapewnił im wolny handel i wszelkie swobody — a przecież — woleliby Czecha, a choćby Ślązaka, — to bliżsi — nawpół Niemcy.
Im silniejszą stawała się władza Łokietka, rosło jego znaczenie w kraju, — tem bardziej nie podobał się wójtowi taki sąsiad.
Wreszcie z biskupem, Niemcem, zawziętym nieprzyjacielem Łokietka, ułożyli, że pozbyć go się trzeba. Niemieckie miasto Kraków nie chce tego księcia.
Zmówili się tajemnie z innemi miastami: Sandomierzem, Wiślicą, zgromadzili wojsko, sprowadzili ze Śląska księcia Bolka Opolskiego, i nietylko zamknęli bramy miasta przed Łokietkiem, lecz oblegli go na Wawelu.
Oblegli z taką siłą, iż szczupła załoga nie mogła nawet myśleć o zwycięstwie; musi zginąć, jeśli nie zda się na łaskę. Łokietek raczej zginie!
Zapomnieli tylko zuchwali przybysze, że są gośćmi na obcej ziemi, która znajdzie obrońców, gdy ich będzie potrzebowała. Tak śmiałe wystąpienie przeciw księciu, którego już za pana uznał naród