Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 05 - Łokietek.djvu/25

Ta strona została uwierzytelniona.

„Z Wisłą żartu niema;
„Ja pójdę wprzód i wytknę wam bród“.
Co rzekł, to dotrzyma.
Poszedł, wynalazł bród rzeki
I na znak postawił tyki.
Sprawiwszy wszystko, już wracać miał,
Gdy ujrzał, że blizko
Święty Stanisław kamienny stał;
Więc na urągowisko
Rzekł mu w szyderskim uśmiechu,
Grożąc palcem: „No! sza, mnichu!“
Na to z kamiennych świętego warg
Wyszły ciche słowa:
— „Wielki Boże! złam ten hardy kark!
„Niechaj zdrajcy głowa
„Sobą tę czystą krew spłaci,
„Którą w myślach toczy z braci!“
I w tejże chwili ślizga się łódź
Wodą, jak po lodzie;
Dwóch w niej siedziało: anielska młódź,
W anielskiej urodzie,
W anielskiem opromienieniu,
Ale w rybackiem odzieniu.
Jak ślad od gwiazdy, taki płomień tlał
Za lekkiem czółenkiem,
Z brzega do brzega podniósł się wał
I toczył się z dźwiękiem:
Żerdzie wierzchów uchyliły,
Szeregiem z miejsca ruszyły.
I szły, jak ptactwa wodnego rzęd.
A gdy przypłynęli,
Kędy największa głębia i pęd,
Rybacy zniknęli.