Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 05 - Łokietek.djvu/35

Ta strona została uwierzytelniona.

Zarządzał tem wszystkiem podskarbi królewski, Wierzynek, Niemiec z pochodzenia, ale dawno w Polsce osiadły i całą duszą Polak, a do króla niezmiernie przywiązany.
Kazimierz dobrze rozumiał, ile trudu i kłopotów miał Wierzynek z podjęciem tak znakomitych i tak licznych gości, widząc zaś, jak wszystko doskonale obmyślone, idzie jak z płatka, wdzięczny mu był bardzo i chciał okazać swe zadowolenie. Więc któregoś dnia mówi:
— Proś mię o co, a dam ci, boś zasłużył..
A Wierzynek do nóg się kłania królowi i za największą łaskę prosi, aby mógł u siebie przyjąć wszystkich gości.
Zdumiał się król, ale nie chciał mu odmawiać, kiedy już tak gorąco tego pragnął. Ufał mu, że potrafi przyjąć godnie choćby samego cesarza, więc nie pytał o nic i obiecał przybyć dnia trzeciego na ucztę z całym dworem.
Przyjął ich Wierzynek w mieszczańskim swym domu, w obszernych komnatach, pięknie przystrojonych kosztownymi kobiercami, zielonością. Mogli się tu napatrzyć i sprzętów bogatych i znakomitej broni, złotych i srebrnych naczyń, szkła drogiego, cienkiej bielizny stołowej i haftów.
Wierzynek prosił, by mu pozwolono rozmieścić gości podług swojej woli, a skoro król zezwolił, Kazimierzowi wskazał pierwsze miejsce, mówiąc:
— Tyś moim panem, królu, tobie zawdzięczam wszystko, tobie w moim domu pierwsze się miejsce należy.
Dopiero obok posadził cesarza, dalej królów, biskupów, książąt, wielkich panów, — nie uchybił