Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 07 - Jadwiga i Jagiełło.djvu/12

Ta strona została uwierzytelniona.

dziwój i inni, wszyscy nią zachwyceni i uradowani: spodziewali się ujrzeć dziecko, może roztkliwione rozłączeniem z matką, a ujrzeli dziewczę poważne, spokojne, pogodnie uśmiechnięte, o śmiałem wejrzeniu, roztropne w słowach, uprzejme w obejściu. Nic dziwnego, że garnęli się do niej skwapliwie, a służyli jej na wyścigi, o powadze zapominając.
Wreszcie ujrzano w dali wieżyce Krakowa, a na drodze zbliżający się znowu tłum liczny: na progu ziemi własnej naród wita panią.
Arcybiskup Bodzanta w uroczystych szatach, biskup krakowski i biskup poznański, duchowieństwo, procesja świąteczna, chorągwie, rycerstwo konno, mieszczanie w okazałych strojach, jedwabiach, aksamitach, srebrnych pasach, cechy rzemieślnicze, każdy ze swoją chorągwią.
Arcybiskup Bodzanta w imieniu narodu przemówił do Jadwigi krótko a serdecznie, królewna odpowiadała słów kilka, wzniesiono głośny okrzyk powitania, pochyliły się wszystkie chorągwie przed panią i po trzykroć oddały jej pokłon głęboki, potem ozwały się trąby i kotły, surmy bojowe i łagodne dźwięki fletni, piszczałek. Pośród wesołej wrzawy, okrzyków i pieśni olbrzymi pochód zbliżał się ku miastu.
Zatrzymał się przed bramą, uwieńczoną zielonością, przybraną gorejącemi światłami. Z bramy wystąpił orszak dziewic w bieli, ze światłami w ręku, pieśnią witając królowę, — a jednocześnie uderzyły dzwony.
Wszystkie kościoły rozśpiewały się dzwonami, lud wydawał okrzyki, gorzały światła i pochodnie, ze wszystkich ulic płynął tłum nieprzeliczony, w po-