Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 08 - Jagiellonowie.djvu/26

Ta strona została uwierzytelniona.

się zwolna, na twarzy piszącego wyraz spokojnego zadowolenia, o spoczynku nie myśli.
Noc mija.
To ksiądz Jan Długosz pracuje, pisząc dzieje kraju.

Na Anioł Pański biją dzwony,
W niebiosach kędyś głos ich kona,
Niech będzie Chrystus pozdrowiony,
Niech będzie Marja pozdrowiona...[1]


Dzwony zagrały w mieście pieśń poranną, zwiastującą powrót słonecznej jasności. Nieprędko jeszcze, bo to czas zimowy, noc czarna, mimo jutrzni.
Długosz podniósł się zwolna: więc już ranek? Zdziwienie wyraziło się na jego twarzy: więc całą noc pracował?
— Dzięki Ci, Boże, za siły, za pracę! — westchnął z uczuciem głębokiej wdzięczności, — Twoje to, Panie, dzieło. Ty je tworzysz ręką nieudolnego robotnika, przebacz, że nie umiem go wykonać wedle Twej świętej i mądrej woli.
Starannie złożył karty, zasłonił je suknem, odsunął inkaust w głębokiem naczyniu, i raz jeszcze troskliwem okiem obrzuciwszy złożoną i zabezpieczoną od uszkodzenia pracę, zdjął z kołka ciepła sutannę i długim korytarzem podążył do kościoła, by wysłuchać mszy rannej.

— Boże, dodaj mi siły, bym skończył Twe dzieło — modlił się z głębi serca, klęcząc przed ołtarzem. — Ty wiesz, Panie, iż trudu na nie nie żałuję, lecz podobało Ci się nie ten jeden złożyć na barki moje obowiązek, i oto wiele lat już upłynęło, gdy w imię Twoje rozpocząłem pierwszą

  1. Przypis własny Wikiźródeł Fragment III części tryptyku "Dzwony" Kazimierza Przerwy-Tetmajera (1898).