Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 11 - Wazowie.djvu/74

Ta strona została uwierzytelniona.

— Zamknął bramy, Szwedów nie wpuści.
— Wysadzić je i zburzyć to gniazdo zuchwalstwa! Cóż to, gród czy forteca?
— Niby twierdza licha, na górce, za wałami. Kilkudziesięciu mnichów, paruset okolicznej szlachty, która się tam schroniła, parę armatek, proch mają zapewne — i przeor, Augustyn Kordecki.
— Śmieszne zuchwalstwo.
Śmieszne byłoby, gdyby to było zuchwalstwo; ale to była wiara, co góry przenosi, i poczucie obowiązku niewzruszone.
Obowiązkiem każdego jest umrzeć na stanowisku. Opuścić go niewolno, kto przyjął odpowiedzialność.
Ksiądz Augustyn Kordecki postanowił bronić klasztoru: to było jego obowiązkiem. Jeśli Bóg zechce, nikt go tu nie zwalczy, — a jeśli wola Boża, aby zginął, spełni powinność swoją.
W początkach listopada obległ Częstochowę wódz szwedzki Müller, zwany zdobywaczem fortec; 6 tygodni stał pod nią, naprzemian szturmując i próbując układów — nadaremnie.
Co ocaliło klasztor? — Niezwzruszona wiara.
Nic też dziwnego, że dzieje tych kilku tygodni broniącej się od wrogów Jasnej Góry to szereg cudownych legend, w których Najświętsza Panna występuje jako Królowa narodu, osłaniająca Boską opieką walczących, krzepiąca serca męstwem i natchnieniem.
Widzieli oblężeni, jak gwiaździstym płaszczem osłaniała klasztor od szwedzkich pocisków, które nie mogły szkodzić świętym murom, przelatywały