Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 13 - Czasy saskie, Stanisław August Poniatowski.djvu/10

Ta strona została uwierzytelniona.

Chyba za wiekowe trudy należy się coś i Polsce? kto wie, gdyby nie ona, coby było?
Ale nie ma kto o tem wspomnieć. Król August II Sas obcy, obojętny, wszystko mu jedno, byle odzyskał Kamieniec, bo do tego zobowiązał się w pactach conventach. Dostaje przytem jeszcze i część utraconej Ukrainy, więc zupełnie zadowolony: dokazał przecież więcej niż Sobieski i do tego bez krwi rozlewu.
Podpisali i Turcy te warunki, bo rozumieją, że inaczej być nie może, — ale żal im Kamieńca: ktoby ich stąd mógł wyprzeć, gdyby nie układy!
Ha, trudna rada. Stanęła w pogotowiu turecka załoga, aby opuścić mury, już złożono na wozy dobytek mieszkańców, którzy w mieście pozostać nie chcą, — zamek i arsenał, czyli skład broni i prochu, oddaje Polakom starszy oficer turecki, — odbiera go Marcin Kątski.
W nielicznem gronie zeszli do podziemi: tu stoją beczki z prochem.
Turek spojrzał dokoła, i wściekłość błysnęła mu w oku: — nie odda twierdzy chrześcijanom!
Błysk — i lont zapalony upadł na beczkę z prochem.
Za chwilę zginą wszyscy pod gruzami. Obecni skamienieli.
Ale Kątski nie stracił przytomności: szybko jak błyskawica chwycił knot zabójczy i bezpiecznie złożył go na swojej dłoni. Potem spojrzał Turkowi w oczy.
Mierzyli się spojrzeniem w głębokiem milczeniu: nikt nie śmiał przemówić słowa. Oto jeden