Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 13 - Czasy saskie, Stanisław August Poniatowski.djvu/18

Ta strona została uwierzytelniona.

— Wybaczcie, miłościwy królu, że się opornie stawiam waszemu życzeniu, i rozważcie sami, co powiem. August obcy nam był od początku, i zawsze stałem przeciw niemu, ale dzisiaj — jest namaszczonym królem i koronowanym, — nie wyrzekł się korony z własnej woli, — nie naród mu odebrał władzę, jako zdrajcy, bo o zdradzie mało kto wiedzieć będzie, — przysięgałem mu wierność — jakoż teraz sięgnę z waszą pomocą po to berło, które tylko wola całego narodu powierzyćby mi mogła?
— Zwołamy elekcję — żywo przerwał Karol.
— Wy, miłościwy królu, zwołać jej nie macie prawa, — to nie wolna elekcja, którą nakazuje zwycięzca.
— Wolna elekcja! — zaśmiał się szyderczo Karol — wasza wolna elekcja dawno stała się czczem słowem, i sami o tem wiecie.
— Tak jest, trzeba ją zmienić — potwierdził Leszczyński — lecz dopóki jest prawem, bronić jej powinienem.
— Wiem to wszystko — porwał się Karol — a jednakże nalegam na was, wojewodo. — Pozwólcie się ogłosić kandydatem na wolny tron po zdrajcy, który — sami to wiecie — podstępem i przekupstwem na nim zasiadł. Zwołam elekcję — obiorą was może niechętnie, ale obrać będą musieli, a gdy się przekonają, ile stąd dobrego wynika dla ojczyzny, jeszcze mi dziękować będą.
— Uwolnijcie mię, mości królu, od tej łaski — z niepokojem przemówił znów Leszczyński — może i nie mam serca kusić losu. Toć chodzi mi o wszystko.