Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 13 - Czasy saskie, Stanisław August Poniatowski.djvu/32

Ta strona została uwierzytelniona.

liła się jedność narodu, i zaczęła się wojna domowa i walka bratobójcza.
Już nietylko przeciw Sasom stawali konfederaci, lecz przeciw własnym braciom, przeciw rodakom swoim, którzy dla interesu, dla nagrody, lub obałamuceni przez mądrzejszych, szli na obronę króla, widząc w tem swój obowiązek.
Wojna domowa jest zawsze nieszczęściem, a każde jej zwycięstwo to zarazem klęska. Niszczono kraj własny, zabijano swoich, brat stawał przeciw bratu, syn przeciw ojcu broń podnosił.
Wszyscy czuli okropność takiej walki, a jednakże trwała dwa lata, bo konfederaci nie chcieli ustąpić sprawy słusznej, a król, widząc w narodzie rozdwojenie, liczył na to, że ich pokona i na swojem postawi.
Obie strony jednak pragnęły pokoju: niech król tylko usunie Sasów, a zapomnimy nawet krwi przelanej, byle nie walczyć z braćmi. Niech tylko usunie Sasów!
I król także nie czuł się pewnym zwycięstwa: nie mógł liczyć na swoich stronników Polaków, bo im coraz bardziej wstyd było przelewać bratnią krew; a jeśli go opuszczą, co się stanie? Znienawidzony przez wszystkich, czyż może się spodziewać, że jego syna obiorą następcą?
Obie strony chciały więc zgody, ale żadna z tem pierwsza nie wystąpi, bo przeciwnik myślałby, że prosi o pokój, że nie ma siły walczyć. Więc jakże się pogodzić?
Trzebaby kogoś, coby ich do tego skłonił,