Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 13 - Czasy saskie, Stanisław August Poniatowski.djvu/72

Ta strona została uwierzytelniona.

Nie przeżył Reyten nieszczęścia ojczyzny: dotknięty melancholją, nie mógł znieść widoku ludzi; raz w przystępie obłędu skaleczył się śmiertelnie szkłem stłuczonej szyby.


Szkół! Oświaty!


Nawet posłowie tego nieszczęsnego sejmu, którzy — jak widzieliśmy — nie byli chlubą narodu, czuli i rozumieli tę wielką potrzebę. To piękny owoc zasług Konarskiego.
Kiedy papież właśnie podczas tego sejmu zniósł zakon Jezuitów, którzy mieli wielkie dobra i majątki, jednogłośnie na wniosek podkanclerzego litewskiego Chreptowicza postanowiono wszystko przeznaczyć na szkoły. Wszystko!
Zła szkoła kraj zgubiła, dobra go odrodzi — powiedziano w izbie poselskiej.
I bez zwłoki, natychmiast wzięto się do pracy: zapał ogarnął wszystkich. Mamy miljony — chcemy dobrej szkoły, — szkoły dla wszystkich: bogatych i biednych, szlachty, mieszczan i chłopów, wszyscy potrzebują szkoły!
Trzeba je pozakładać w całym kraju: w każdej wiosce, miasteczku, w każdem mieście, — od szkółki elementarnej do uniwersytetu, wszystko chcemy mieć doskonałe.
Praca olbrzymia, trudna — jeden człowiek jej nie podoła.
Utworzono więc t. zw. Komisję Edukacyjną,