Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 13 - Czasy saskie, Stanisław August Poniatowski.djvu/79

Ta strona została uwierzytelniona.

lowi pruskiemu, uprzyjemni mu niejedną godzinę. Wiem, że go do Berlina zaproszono.
— A jakże — potwierdził Naruszewicz — już nawet opowiadają anegdotę o jego rozmowie z Fryderykiem.
— Bardzom ciekaw.
— Król pruski — jak wiadomo — zmniejszył mu bardzo dochody z biskupstwa, czwartą część tylko zostawił; a że jest protestantem, więc chciał sobie jeszcze z biskupa katolickiego pożartować. Odzywa się więc kiedyś do Krasickiego. — Ja mogę teraz broić, a do nieba się zawsze dostanę, bo mię przecież, książe biskupie, pod swoim wielkim płaszczem ukryjecie? — Chętniebym to uczynił, najjaśniejszy panie, — odpowiedział Krasicki — ale tak mi płaszcz okrajałeś, że się pewno nie uda.
Śmiech wesoły powstał przy stole, każdy coś opowiadał o biskupie warmińskim, który wraz z Pomorzem dostał się Fryderykowi i Warszawę musiał opuścić.
— Miałem list od biskupa — odezwał się jeden z gości — bardzo za nami tęskni, dużo pisze; do Berlina nic go nie ciągnie. Może państwo nie znacie jego ostatniej bajki?
— Cóż w niej mówi?
— Powtarza rozmowę ptaszków w klatce:

— Czego płaczesz? — staremu mówił czyżyk młody,
Masz teraz lepsze w klatce, niż w polu wygody?
— Tyś w niej zrodzon — rzekł stary — przeto ci wybaczę,
Jam był wolny, dziś w klatce i dlatego płaczę.