Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 16 - Królestwo Polskie 1815-31.djvu/23

Ta strona została uwierzytelniona.

na pamiątkę wręcza mu od kolegów i przyjaciół pierścień z napisem: „Przyjaźń — zasłudze“.
Zan wzruszony dziękuje. Nie wiedział, co go spotka. Wszyscy się cisną, każdy chce dorzucić słówko, dłoń mu uścisnąć, okazać, co czuje.

Młodości, tobie nektar żywota
Natenczas słodki, gdy z innymi dzielę, —
Serca niebieskie poi wesele,
Kiedy je razem nić powiąże złota!


By nie poddać się rozrzewnieniu, ktoś proponuje żartem, ażeby przybrać się w wieńce dębowe. — Czemu nie? — Wszyscy stroją się zielenią, i znów śpiewy, gry, żarty.
Po wspólnej uczcie humor jeszcze lepszy, zabawom niema końca; to znów serdeczne słowo, przemówienie, przejmuje wszystkie serca rzewnem, głębokiem wzruszeniem i ściślej łączy je — na całe życie.
W jasną noc księżycową wracają w porządku, gromadkami, jak przyszli. Idą z muzyką, śpiewem. Świat piękny w srebrnym blasku. Ale dzień upłyniony już nie wróci!... Szkoda go, wielka szkoda!



Tak bawiła się i pracowała młodzież w uniwersytecie wileńskim pomiędzy rokiem 1815-1823. Książę Adam Czartoryski najtroskliwszą opieką otaczał tę uczelnię, sprowadzał tu najlepszych profesorów, przyrodników — braci Śniadeckich, Jana i Andrzeja, historyka Joachima Lelewela, którego przysyłano i znów zabierano; dopomagał uboższej a zdolnej młodzieży. Lecz jakaż praca pod moskiewskim rządem mogła się czuć bezpieczną!