Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 16 - Królestwo Polskie 1815-31.djvu/43

Ta strona została uwierzytelniona.

Chłopicki się oburza, składa dyktaturę, nie chce być naczelnym wodzem.
Znowu błagają, — wydaje się widać, że bez niego wszystko stracone.
— Bić się nie bodę — powtarza Chłopicki — bo nie chcę być pobitym. Nie jestem waszym wodzem, znać was nie chcę. Szaleńcy!
— Musisz być wodzem, sejm ci rozkazuje.
— Szelmą będę, jeżeli przyjmę z rąk waszych dowództwo!
Zrozumieli nareszcie, kogo uwielbiali, komu ufali tak długo. Szkoda, ogromna szkoda, że nie wcześniej. Tyle czasu!
Cały naród spieszył z ofiarą serdeczną, by ją złożyć na świętym ołtarzu ojczyzny, chłopi dawali zboże, konie, bydło, mieszczanie pieniądze, kobiety złoto, srebro i klejnoty, młodzież garnęła się z zapałem do szeregów, lecz dotąd wszystko szło jakby na marne.
Więc trzeba wynagrodzić czas stracony. Lelewel wygłasza hasło: niech żyje Polska w odwiecznych granicach! to jest: z Litwą i Rusią. Oba kraje pragną się złączyć z powstaniem, lecz trzeba działać szybko.
Jeden z posłów do cesarza Mikołaja, wysłany przez Chłopickiego, powrócił właśnie z Petersburga i przynosi odpowiedź monarchy;
„Pierwszy strzał z waszej strony będzie zagładą dla Polski. Niema łaski dla buntowników“.
Posłowie słuchają w głębokiem milczeniu. Nagle zrywa się okrzyk:
— Niema Mikołaja!
— Precz z Mikołajem!
Niemcewicz pisze akt detronizacji.

Teraz wojna wypowiedziana: niema już pośredniej drogi, tylko zwyciężyć lub zginąć.