Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 16 - Królestwo Polskie 1815-31.djvu/45

Ta strona została uwierzytelniona.

cięstw w wojnie tureckiej, to znowu wypierają go stamtąd Polacy.
Tu padł Żymirski bohaterską śmiercią, tu zdobył sławę generał Skrzynecki.
Grzmi blisko 400 armat, — Skrzynecki z bohaterską odwagą uderza znowu na Olszynkę, — pod Chłopickim pada koń trzeci, on sam ciężko raniony w obie nogi, dłużej dowodzić nie może.
Nikt nie kieruje bitwą, nikt nie rozkazuje, każdy walczy, gdzie widzi największe niebezpieczeństwo, opiera się i ginie lub zwycięża, ale takie zwycięstwo losu bitwy nie przeważy.
Padają generałowie i żołnierze, tysiące trupów na skrwawionej ziemi, tysiące rannych kona; dym, kałuże krwi w śniegu, kwik rannych, koni, gruchot armat, komenda, szczęk bagnetów, jęki, przekleństwa — i szary, mroźny zmrok...
Na drodze do Warszawy wozy broczące krwią, broczące krwią — to rannych wiozą. Krew spływa, krew na bruku, w powietrzu zapach krwi — krwawa droga dziś do stolicy.
Warszawa — jeden szpital. W każdym domu ranni, przed każdy zajeżdżają krwawe wozy, zdejmują ojców, mężów, synów, braci, niosą — niosą żołnierzy nieznanych nikomu: każdy dziś brat najbliższy. Kobiety opatrują, pomagają lekarzom, przewiązują okropne rany...
A przez most ciągną wozy, krwawe wozy, — szereg ich nieskończony, — ranni i konający obok siebie — na twarzach bladość, ból — jęk, płacz dokoła.
...Wiatr hula dzisiaj po Grochowskich polach i odgrzebuje z piasku białe kości, — deszcz je obmywa z kurzu, słońce suszy, białe kości poległych...

Noc zapadła. Na polu bitwy nieprzyjaciel. Polacy cofnęli się do Warszawy.