Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 18 - W dolinie łez. Od r. 1863-1901.djvu/60

Ta strona została uwierzytelniona.

I często znajdą ukryty ładunek lub jaki inny świstek zapomniany, ale czasem dom cały przewrócą do góry nogami, a pominą jakąś szufladkę w stoliku, umywalnię ze starem obuwiem, pudełko z rupieciami, a tam właśnie się kryje, o co im chodziło. I nieraz bardzo wiele.
Owej nocy aresztowano około trzydziestu kierowników organizacji w Warszawie.
Nazajutrz rano żona albo siostra spieszy do najbliższego sąsiada i przyjaciela męża, aby zawiadomić o tem, co się stało. Lecz tu się dowiaduje, że było to samo. Wylęknione kobiety ostrożnie idą dalej, jedna w jedną stronę, a druga w przeciwną. Ale wszędzie jedna odpowiedź, wieść jedna.
Więc wszyscy? Niema do kogo się udać? Zdaje się, że Warszawa cała wyludniona, nikogo nie zostało.
Ocalała nieliczna garstka. Głowę robocie ścięto. Po kilkumiesięcznem więzieniu większość aresztowanych zesłano w głąb Rosji. Nikt nie wyszedł bez szwanku.
Na czas jakiś zmartwiało wszystko. Praca narodowa w Królestwie pozbawiona została kierowników. Zanim znajdą się nowi — przerwa.
Ale to tylko krótki wypoczynek. Główne ognisko zostało w Galicji nietknięte, rozrzuci nowe iskry, przydeptane głownie przestaną dymić, znowu wybuchną płomieniem. I zesłańcy powrócą.
Gradowa burza przeszła, ale nie zniszczyła plonu, uszkodziła tylko narzędzia.
Plon pozostał: wśród ludu, w szkole, w świecie robotniczym, nieznane przedtem poczucie łączności, braterstwa stanów, — tego już wróg nie wypleni, chociaż wywiezie przywódców.

Po nocy następuje nowy ranek.