Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 19 - Resurecturis.djvu/14

Ta strona została uwierzytelniona.

Miasto przybiera wygląd uroczysty: na domach powiewają flagi narodowe, balkony przybrane kwiatami, na dywanach białe orły, portrety Kościuszki i księcia Józefa. Wylęga wszystko, co myśli i czuje: duchowieństwo z krzyżem, 63-ci rok ze sztandarami, lud, tłum, inteligencja, wszyscy razem: niema dziś stanów, sługa obok pani, robotnik przy profesorze, bogacz i nędzarz, wszyscy dzisiaj braćmi, wszyscy czują się Polakami i zniknęły wszelkie różnice, bo dziś serca takie szczęśliwe, że każdy gotów objąć w uścisku świat cały.
Miejsce zbioru przy pomniku Mickiewicza i stamtąd idą w stronę Belwederu ze śpiewem i muzyką. Z balkonów przemawiają do nich ludzie znani, w Alejach Ujazdowskich — Sienkiewicz. Idą w porządku, z powagą, dumą i radością, która przepełnia serca. Wszak te tysiące po raz pierwszy w życiu obchodzą takie święto. Czy wypełniły się już dni pokuty? Lód pęka, czy to wiosna? Wiosna nowego życia?

Tak w Trójcy Świętej dopomóż nam, Boże!
Tak nam błogosław, krzyżu Chrystusowy!
Na nową Polskę i na żywot nowy!
M. K.


Koło Bagateli zwrot na Marszałkowską. Pod szarem niebem wije się ten łańcuch długi, bez końca, dwakroć sto tysięcy ludzi, może więcej, a drugie tyle widzów w oknach, na chodnikach, na balkonach.
Zmrok zapada, a jeszcze idą, nie czując znużenia, szeregami, obok siebie pan i sługa, nikt nie pyta: kto taki? wszystko bracia.
Nakoniec koło Zielonego Placu rozpraszają się, rozpływają grupy, w mroku zapadającym tonie i znika wszystko.
Była to błyskawica wśród ciemności, chwila objawienia, co przyszłość przyniesie, choć to światło zagaśnie. Najnieufniejsi odczuli głęboko, że —