Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 19 - Resurecturis.djvu/15

Ta strona została uwierzytelniona.

„Pryskają nieczułe lody
I przesądy, światło ćmiące.“


Ale dopiero zadrżały, dopiero zdradziły swą słabość. Więc nie są wieczne, nie!
Polska chce jasno postawić żądania, zwołuje chłopski wiec. Niech lud przemówi.
I znów po raz pierwszy od czasu istnienia ogląda Warszawa tak niezwykły widok. Setki, setki chłopów ze wszystkich stron kraju płyną do wielkiej sali Filharmonji, zapełniają najszczelniej cały parter, w swoich chłopskich sukmanach, kożuchach, bo to już grudzień. Wszystkie galerje pełne, na estradzie mówcy. Przedstawiają słuchaczom położenie kraju, zapytują o zdanie: co myślą, czego pragną.
Chcemy swego języka w szkole i urzędzie, chcemy praw własnych i własnego rządu.
Żądanie autonomji jest powszechne, głoszą je wszystkie partje, z nielicznemi jedynie wyjątkami, które rzucają słowo: niepodległość. Na to zawcześnie jeszcze i bardzo zawcześnie, bo właśnie w Rosji toczy się ostatnia walka, i carat tryumfuje.
Walka krwawa, zacięta. Na ulicach Moskwy barykady, obrońcy uzbrojeni. Nie chcą komedji dumy bez jakiejkolwiek władzy, żądają rzeczywistej konstytucji.
Lecz występuje wojsko, które pozostało wierne, giną setki, tysiące, padają najdzielniejsi obrońcy wolności, przywódcy krwawej pracy.
I znów na lata całe ruch życia stłumiony. Car dumę zwoła, Rosja nazywać się będzie państwem konstytucyjnem, ale wszystko pozostanie po dawnemu.