Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 19 - Resurecturis.djvu/16

Ta strona została uwierzytelniona.
O szkołę polską.

Straszliwa, czarna plama w dziejach naszych — to szkoła rosyjska; dawała uczniom tylko nieprawość i kłamstwo. Wielcy poeci malowali jej obrazy, jako obrazy piekła.
„Ujrzeli obóz cały małych dzieciątek i pacholąt — opowiada Słowacki — a we środku gromadki siedział pop na tatarskim koniu, mający u siodła dwa kosze z chlebem. I zaczął owe dzieciątka nauczać podług nowej wiary ruskiej i podług nowego katechizmu. I pytał dzieci o rzeczy niegodne, a pacholęta odpowiadały mu, przymilając się, albowiem miał u siodła kosze z chlebem i mógł je nakarmić, a były głodne“.
Szkoła rosyjska dawała chleb, była jedyną drogą do nauki, do fachu. Jedyna droga!
Zygmunt Krasiński maluje ją w sposób podobny:
„A pod każdą z szubienic klęczały chłopięta, po bokach siedzieli prawnicy i biegli w piśmie, ucząc je, jak mają imię naddziadów przeklinać. Dzieci owe przekleństwa szemrzącym powtarzały chórem, a gdy które ucichło z niemocy lub zapłakało ze wstrętu, przystępowali nauczyciele z biczem w ręku, a ono, zasłaniając się rączętami, ciągnęło dalej“.
Słowacki maluje pokusę chleba, Krasiński srogość kary i obawę, obaj przewrotność gnębicieli. Ohydny warsztat do torturowania polskich dusz dziecięcych, zatruwanie ich fałszem. Wielką okazała się siła narodu, że w takiej szkole nie zatracił ducha, nie spodlał.
I oto młodzież zrywa nagle pęta. Ona zrobi uczciwą, polską rewolucję.
Miesiąc luty, rok 1905, dzień mroźny i pogodny. Południe. Na ulicach Warszawy widok bardzo dziwny: jeszcze takiego nie było.