Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 19 - Resurecturis.djvu/28

Ta strona została uwierzytelniona.

Wogóle mądry Niemiec jakoś źle rozpoczął i zraża sobie wszystkich. Po co naprzykład taka dziwna srogość a nawet okrucieństwo względem kuracjuszów, którzy w granicach państwa niemieckiego spędzali to nieszczęsne lato? Zamiast krótkiego rozkazu: — Wyjechać natychmiast! — a choćby odwieźć wszystkich do granicy specjalnemi, zamkniętemi wagonami, — robi się coś takiego, czego nie było jeszcze w dziejach świata. Jak trzodę chlewną tłoczą ich gromady w towarowych wagonach, przerzucają z miejsca na miejsce, bez rzeczy, bez pieniędzy, bo tylko marka niemiecka ma wartość, bez pożywienia, zamykając na noc w szopach, oborach i stajniach, rozdzielając rodziców z dziećmi. Jedni dostają pomieszania zmysłów, słabsi umierają w drodze. Wreszcie wyrzucają te ofiary gwałtu na granicy państw neutralnych, głównie Szwajcarji i Szwecji.
Ci jeszcze wrócą po kilku tygodniach, ale ileż tysięcy uwięziono w Niemczech. Wyobrażali sobie, że to na parę miesięcy, a tymczasem wojna nie skończyła się tak prędko, trzeba więźniów żywić choć najlichszą strawą i wkońcu — odesłać. Bo wyżywienie to za ciężki obowiązek.
Nie byłoby o to troski: pamiętali przecież o wszystkiem i zapasy mają niemałe, lecz Anglja nie dopuszcza dowozu żywności. — Jej potężna flota stoi na straży portów i niema tędy handlu ani komunikacji. Więc choć zapasy duże, niewiadomo dzisiaj, na jak długo wystarczyć muszą, i trzeba oszczędzać. Po roku odechciało im się żywić obcych i odesłali jeńców.
To już było przyznanie się do błędu.
Zresztą w Niemczech dobrze, mało śladów wojny, ich granice bezpieczne. Na obce ziemie przerzucili klęski i wszystkie okropności walki: tam spalone miasta, zburzone kościoły, zdeptane łany, obszary całe bezludne i puste; — w Niemczech spokojnie żną żeńcy na łanach, zielenią się w jesieni młode