Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 19 - Resurecturis.djvu/29

Ta strona została uwierzytelniona.

zboża, sady uśmiechają się pięknym owocem, a na wiosnę okryją świeżym kwiatem. W miastach spokojna praca: idą fabryki, szkoły, tak jak było. Ludzi mniej tylko, mężczyzn w sile wieku: gdzieś tam walczą i giną. Ale to daleko, huku armat nie słychać, a po każdej bitwie wywieszają flagi i brzmi radosny okrzyk: Zwycięstwo! Zwycięstwo!
Tu i owdzie jednak w rodzinie żałoba. Ha, trudno, dla ojczyzny W szpitalach ranni, — opieka nad nimi troskliwa. Tylko chleba przyskąpo, oszczędność surowa, obliczono dzienną porcję dla każdego i więcej nie dostanie. Ani kupić nie może, ani użyć własnych zapasów. Tak każe rozum, a więc tak być musi.
Nie potrwa to długo. Niemiec ma sposoby: aby koniec wojny przyśpieszyć — przerazi!
I zaczyna przerażać rzeczywiście. Ludzie sobie wyobrażali, że w XX wieku podczas wojny biją się wojska, a spokojna ludność może pracować jak zwykle, choćby nawet nieprzyjaciel wszedł do kraju. Jakaż okropna pomyłka!
Nieprzyjaciel gorszy niż pożar i trzęsienie ziemi. Gdzie on przejdzie, zostają krew i gruzy. Ziemia zryta okopami, niezdatna do uprawy, piękne lasy spalone, miasta zbombardowane, szczątki wspaniałych świątyń, odwiecznych pamiątek, i zbiorowe mogiły poległych i pomordowanych. Niemcy zabijają starców, uprowadzają młode i zdrowe kobiety, mężczyzn zdolnych do pracy, matkom odbierają dzieci.
Nad miastami zdala od linji bojowej krążą zeppeliny i rzucają bomby, giną dzieci, kobiety, niewinne ofiary.
Ich kule wypełnione materjałem wybuchowym, który rozsadza kości i szarpie muskuły. Kula dum-dum niesie śmierć albo kalectwo, jej rany są okropne.
I jeszcze coś nowego, czego nie znano dotąd: na obóz nieprzyjacielski wypuszczają gazy trujące. Na obóz? Tylko w kierunku obozu, całą przestrzeń ogarnia zabójcze powietrze, śmierć niesie! Giną dziesiątki