Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 19 - Resurecturis.djvu/31

Ta strona została uwierzytelniona.

piecznie teraz puszczać się na morze. Nakoniec tonie okręt Stanów Zjednoczonych.
Wojna wypowiedziana. Ameryka łączy się z koalicją, prezydent Stanów Zjednoczonych Wilson rzuca na szalę zwycięstwa potęgę całej części świata.


Polacy w trzech mundurach.

„Na śmierć, na skon
Młodość mą niosę,
Pod żeńca kosę,
Jak złoty plon!“

M. Konopnicka.

Skończona bitwa krwawa. Moskwa tym razem zwycięża. Ustępują pułki pruskie, austrjackie, zostało kilku rannych, kilku jeńców, a na straży żołnierz rosyjski.
— O Boże! Jezus, Marja! jęknął ranny.
Żołnierz rosyjski zadrżał, przypada do ziemi, pobladłe usta szepczą:
— Bracie! bracie!
Austrjacy klękają, ręce podnoszą ku niebu.
— Pod Twoją obronę, święta Boża Rodzicielko! Bo to wszystko Polacy. Prusak, Austrjak, Moskal — to tylko mundury, pod niemi jeden duch i jedno serce: wszyscy biją się za ojczyznę, wszyscy wierzą, iż krew przelana, nawet bratnia, to odkupienie win, może ostatnia ofiara, za którą świta „jutrzenka swobody“.
Boleśnie jednak walczyć bratu z bratem. A los do tego zmusza.
Prusak bierze rekruta z Poznańskiego, i Polak musi przywdziać mundur wroga, stanąć w jego szeregach. Nie ma żadnych złudzeń, żeby mu to przyniosło jaką korzyść, ale stawiać oporu w tej chwili nie może, byłby zdeptany jak zuchwały robak.