Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 19 - Resurecturis.djvu/39

Ta strona została uwierzytelniona.

Bo nikt z kusicieli nie wierzy w państwo Polskie, nie uznał go szczerze, choć łudzi pięknemi słówkami. Austrja się boi Polski i słucha Prusaka, a Prusak, ciemiężyciel Poznańskiego, słusznie nam niedowierza.
Lecz Niemiec pewny siebie, nie obawia się legjonów: niech mu tymczasem służą, — a Rosja nie ma odwagi ich tworzyć, — zabrania! Wódz naczelny w odezwie pisze o zmartwychwstaniu, ale boi się orła polskiego. Ochotnicy niech walczą w szeregach rosyjskich.
Więc w duszach polskich jaśniej maluje się prawda: na nikogo liczyć nie można.
Ale walczą w obu obozach i wiedzą, o co walczą.
A Prusak pod Warszawą. Już w październiku 1914 r. otoczył ją ciasnym pierścieniem wojsk swoich. Grzmią armaty, drżą szyby, padają bomby na ulicach, od dziesięciu dni huk wystrzałów nie milknie dniem i nocą. Co będzie? Czy postąpi jak z Kaliszem?
Warszawa oczekuje i nie ustaje w pracy, żadnego nie zaniedbuje obowiązku. Stanie się, co być musi. Już zajęli Pruszków. Kolej Wiedeńska stanęła, pociągi nie odchodzą, dzieli swój zapas węgla, aby nie został zabrany. Lepiej zaopatrzyć swoich.
I nagle — zupełnie nieoczekiwanie — po jedenastu dniach nastaje cisza. Umilkły strzały. Więc odstąpił nieprzyjaciel? Czy został pokonany?
Nie, tylko inny jakiś plan ułożył. Na polskich ziemiach wciąż kontredans walki: Moskal posuwa się prawie pod Kalisz, grozi bombardowaniem Krakowa, — to znów Niemiec przekracza Wisłę, zagarnia lubelskie, Lwów, Galicję...

Wiosna zdaje się wróżyć zagładę Moskala: ustępuje, cofa się wszędzie. Mówią, iż postanowił oprzeć się na trzech fortecach: Kownie, Brześciu, Dęblinie, a Królestwo odda Niemcowi.
Cofa się jednak walcząc. Musi osłaniać odwrót, aby wywieźć, co mu się uda.