Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 19 - Resurecturis.djvu/40

Ta strona została uwierzytelniona.

Warszawa przetrwała mężnie ciężką zimę, przy pracy, bez opału, w niepewności jutra, lecz na twarzach mieszkańców spokój. To poczucie spełnionego obowiązku, ufność, że lepiej być musi.
A huk armat zbliża się znowu, coraz bardziej, coraz groźniejszy. Już nikt wątpić nie może o tem, co nastąpi. Rosjanie ustępują, zabierając wszystko, co tylko wywieźć można, bez porządku, ładu, pospiesznie, brutalnie, jak prawdziwi grabieżcy. I pozostają kościoły bez dzwonów, szpitale bez łóżek, teatr bez dekoracyj, poczta bez skrzynek pocztowych. Zabierają klamki, druty telefoniczne, ławki szkolne. Wywożą meble z mieszkań swoich dygnitarzy, amunicję, zapasy zboża. Coraz pospieszniej wszystko wywożą na Pragę, a stamtąd długie szeregi wagonów podążają codziennie na wschód, obciążone łupem i ludźmi.
Ludzi wyjeżdża mnóstwo: teraz dopiero widać, ile się tu gnieździło obcych. Oprócz Moskali jednak wyjeżdża i mnóstwo Polaków: urzędnicy, którzy nie chcą stracić chleba, bo z czego będą tu żyli pod Niemcem? Ich rodziny, z któremi nie chcą się rozłączyć, zostawić je na łaskę losu. Fabryki wysyłają tam część urządzenia i urzędników swoich, aby dalej prowadzić pracę. Wyjeżdżają nakoniec tacy, którzy nie mogą pogodzić się z myślą rządów niemieckich, albo się obawiają odpowiedzialności za swoje przekonania i działalność.
Na ulicach Warszawy coraz większa pustka: koni prawie niema, więc nie kursują dorożki, samochody dawno zniknęły, na mostach i na Zjeździe całe zatory wozów ciężko naładowanych, które nie mogą posuwać się dalej, tak przed niemi droga zapchana. Praga — jedno obozowisko.
A strzały coraz bliżej, coraz bliżej, — wieczorem łuny dookoła, płonie Ożarów, Włochy...
Czwartego sierpnia podjazdy niemieckie ukazują się w Ursynowie, Konstancinie...
Ostatki wojsk rosyjskich ustępują, tylko policja