szczęście. Uczą pisać na piasku patyczkami, jedna książka wystarczyć musi na dziesiątki; ale szukają drogi, aby zdobyć więcej. Wzywając pomocy, nie piszą o nędzy, lecz: — „przyślijcie nam książek, papieru, ołówka!“
W większych miastach rosyjskich skupiły się liczne kolonje, przeważnie ludzi zamożniejszych, lecz i tu nie brak nędzy. Tylko tu tworzy się nad nią opieka. W Petersburgu, Moskwie, Kijowie, Smoleńsku, Mińsku Litewskim, Charkowie, Odesie, Tyflisie i t. d., i t. d. powstały opiekuńcze komitety polskie, które czuwają nad wysiedleńcami. Najbardziej potrzebującym dają odzież i zapomogi, innym pożyczki, pracę, dla dzieci i młodzieży zakładają szkoły, drukują książki, wydają gazety, a gdy nadchodzi pora, ułatwiają powrót do kraju.
Komitety są błogosławieństwem uchodźców: znękani ludzie wiedzą, do kogo się zwrócić; zapewnienie nauki polskim dzieciom napełnia wszystkie serca radością, nadzieją; możniejsi nie skąpią pomocy biedniejszym; wszyscy czują się braćmi.
Niedola jest, ale w niej wiele pociechy.
Rewolucja rosyjska wszędzie wywołuje zamęt, toną i komitety w ogólnym nieładzie, prześladowane przez bolszewików i Niemców, — lecz do ostatniej chwili wiele czyniły dobrego, wielu uratowały.
Gdy upadł carat, mimo niesłychanych przeszkód, przez olbrzymie przestrzenie ciągnęli z powrotem stęsknieni i znędzniali wysiedleńcy, — lecz wielu, wielu zginęło ich w drodze, powróciła cząstka zaledwie.
Strona:Niewiadomska Cecylia - Legendy, podania i obrazki historyczne 19 - Resurecturis.djvu/46
Ta strona została uwierzytelniona.