Strona:Nowy Nick Carter -11- Bezbarwne żyjątka.pdf/13

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ale ja mieszkam bardzo daleko... Za przedmieściem St. Denis...
— To nic! — wesoło rzucił Carter, wsiadając do auta — we trójkę będzie nam raźniej, nieprawdaż, panie inspektorze?
Gdy taksówka zatrzymała się pod wskazanym adresem, Nick Carter ujrzał niewielką narożną kawiarenkę.
— A gdybyśmy tak poszli oblać nową znajomość? — zaproponował — mamusia nie da nam bury za spóźnienie...
Po twarzyczce dziewczyny — miała lat najwyżej osiemnaście — przemknął cień smutku:
— Ja nie mam mamusi... ani nikogo.... Nikt na mnie nie czeka —
Po pierwszym kieliszku wina dziewczę ożywiło się nieco i poczęło gorąco dziękować swemu wybawicielowi, że ją uwolnił od natarczywości pijaka.
— Niechżeż nam mademoiselle opowie, jak to się stało, że ten drab tak panią prześladował — poprosił inspektor.
— Pracuję w magazynie mód na wielkich Bulwarach — mówiła dziewczyna, nabierając śmiałości po uprzedniem zalęknieniu — ale nigdy

11