Strona:Nowy Nick Carter -11- Bezbarwne żyjątka.pdf/25

Ta strona została uwierzytelniona.

do jej pokoju zawitał Nick Carter, otworzyła mu cała we łzach, z rozdrażnieniem odmawiając wszelkich zeznań.
— Niech się pani uspokoi, drogie dziecko — z gorącem współczuciem powiedział detektyw — nie będę pani dręczył pytaniami. Choć i pani z pewnością chciałaby, aby okropna śmierć Jej chłopca została pomszczona, nieprawdaż?
— Tak — cichutko odparło dziewczę, kryjąc spłakaną twarz w chusteczce do nosa.
— Wiem, że Karol Duval był samotnikiem, nie miał żadnych wrogów — chyba o panią nie miał powodu być zazdrosny?
— Nie dostarczałam mu nigdy powodu. Nikt o mnie nie zabiegał oprócz niego.
— A czy miał jakieś inne namiętności? Lubił pieniądze? Czy był może skąpy: marzył o rencie, o cichej starości?
— Nie, skąpy nie był — raczej oszczędny, a co do marzeń — to nieraz mówił: „Gdybym miał pieniądze, dużo pieniędzy, moglibyśmy się nareszcie pobrać“... Ale z pensji urzędniczej trudno się dorobić majątku — mówiła dziewczyna wśród łkań — wiem że grał na loterji — czasem mówił, żeby chętnie spróbował szczęścia w Mon-

23