Strona:O Żydach i kwestyi żydowskiej.pdf/10

Ta strona została uwierzytelniona.

wolno; w których, każdy czujący uderzenia serca swego i ruchy swéj myśli, stosować do siebie winien przysłowie starych rzymian „człowiek cnotliwy, człowiekiem prywatnym być nie może.”
Tak; po sto razy masz pan słuszność. Uczucie, to owa fala poety: „wierna i niewierna,” która statek społeczeństwa wtedy tylko ku szczęśliwym niesie brzegom, gdy gruntem jéj są jasne pojęcia a regulatorami rozwaga i wiedza. Tak, bywają momenty, w których każdy, kto kiedykolwiek jeden choćby krok uczynił na drodze spraw publicznych, prawie pod karą straty czci winien ukazać się pośród téj drogi, z przyłbicą podniesioną, z tarczą opuszczoną, ze szczerem i śmiałem słowem na ustach.
Śmiałość! Wobec wszelkich możliwych pocisków jest ona łatwą i ktokolwiek jéj nie posiada, w rachunku społecznym znaczy: zero. Ale sumienny i oświecony pisarz skłonnym jest do nieśmiałości innéj. Niedostatki wiedzy własnéj i ważność zagadnienia przejmują go niepokojem. Pragnie on wniknąć w samą rdzeń rzeczy, obejrzeć wszystkie składowe jéj części, posiąść o niéj morze wiadomości, zstąpić z nią w przepaści rozmyślań. Lekkomyślne przystępowanie do publicznéj sprawy i czynności poczytuje on za niedorzeczność i grzech; dla tego wtedy nawet, gdy wié już wiele, milczy jeszcze i wobec ludzkich sądów żadnéj trwogi nie czując, lęka się sumienia i rozumu własnego.
Jednak dziś, mniemam, że mówić mam prawo i powinnam. Wiele bardzo czytałam o żydach, spostrzeżenia nad niemi czyniłam pilne, pisałam o nich trochę. Pisanie zaś, — każdy piszący wié o tem, — w sposób szczególny rozwidnia widnokręgi dokoła opisywanego przedmiotu. Refleksya, intuicya, analiza, w ruch wprawione, rozwijają w głowie piszącego kłębek Aryadny, tak, że mniemając