Strona:O Żydach i kwestyi żydowskiej.pdf/36

Ta strona została uwierzytelniona.

nemi klasami na polu interesów różnostronnych, utrudnia różność języka i wyznania, zaciekłość religijna, spotykająca się z takąż zaciekłością strony drugiéj, nadewszystko zaś, wiekami wyrobione, niechętne i wzgardliwe uprzedzenie, które śród warstw oświeconych, w stosunku do chłopów zniknęły całkiem już prawie, w stosunku zaś do żydów trwają w mniéj silnem niż dawniéj, lecz w silnem jeszcze natężeniu. Mamy prawo i nawet obowiązek spostrzegać w żydach brak obywatelskich uczuć i dążności; mamy prawo żądać od tych z pomiędzy nich, którzy już zrozumieć je mogą, aby dopomagali nam w zasiewaniu ich, pomiędzy temi, którzy jeszcze ich nie rozumieją; mamy prawo walczyć z odrębnościami, ilekroć one budując pomiędzy nimi a oświatą mur przegrody, tamują zbliżenie się ich ku poznaniu i miłowaniu obywatelskich obowiązków. Ale nie mamy prawa potępiać żydów, jako takich, za to, czemu, pod wpływem wiekowych przyczyn nie ulegli nie, jedni tylko oni; nie mamy prawa twierdzić, że żyd, jako taki, dobrym obywatelem kraju być nie może; nie mamy prawa wierzyć w kaprys natury, która wytworzyła lud — potwór i nam go w podarunku przyniosła. Część podarunku tego rozsiała ona przecież pomiędzy ludy inne, a są takie, które się na to nie skarżą. Jeżeli chwilę zastanowiemy się nad tem, pojmiemy z łatwością, iż nie skarżą się one na to dla tego, że przez ostatnie lat sto orały grunta swoje wszystkiemi pługami, wykutemi przez nowożytne pojęcia prawne, ekonomiczne i naukowe. Uprawa ta, dała im poprawne gatunki społecznych plonów. My, od lat stu, więc przez czas najżywszych ruchów ludzkości naprzód... Lecz jeżeli dowodzi to, że istnieją na ziemi tamy, wstrzymujące bieg postępu, nie dowodzi istnienia plemion — potworów, plemion