Strona:O Żydach i kwestyi żydowskiej.pdf/52

Ta strona została uwierzytelniona.

du w mowie myśli i uczuciach, — jak istniejąca w Warszawie od lat 3-ch szkoła rzemieślnicza dla dzieci obu wyznań, przez obywateli obu wyznań stworzona i utrzymywana: dobremi są dla przyszłości wróżbami. Niechże zawiązki te rozwijają się energicznie, niech pilna uprawa dobrego siewu sprowadza prędkie i obfite plony. Dzięki częściowéj oświacie swéj, średnie klasy żydowskie zdolne są już dostrzedz ten z pomiędzy węzłów kwestyi, rozwiązanie którego w mocy ich zostaje. Przed oczami ogółu, którego część stanowią, przed sądem współczesnych i wyrokami historyi, są już oni do pewnego stopnia poczytalnemi. Poczytalność zaś, prędzéj czy późniéj, lecz koniecznie i niezbędnie, pociąga za sobą odpowiedzialność.
Dużo inaczéj z warstwą spodnią, najgrubszą jeszcze i w zupełnym rozbracie z cywilizacyą nowożytną żyjąca. Jestto w ogromnéj większości ludność bardzo uboga, w łonie téż któréj nędze i upadki wytwarzane przez ciemnotę, podają rękę tym, które płodzi ubóstwo. Są to rzemieślnicy pracujący ciężko, tem ciężéj, że najczęściéj nieumiejętnie; są to wyrobnicy różnych gałęzi zajęć i przemysłów ludzkich, dźwigający kamienie, rąbiący drzewo, przewożący ciężary, wynajmujący chude swe ręce za lichy zarobek, do robót najniższych; są to drobni przekupnie, z malutkiego kapitaliku, na mrozach i upałach, wydobywający byt swych rodzin, cudami prawie przemyślności i wstrzemięźliwości; są to nakoniec wiejscy szynkarze, pachciarze, pośrednicy handlowi, których przebiegłość i umiejętność rachowania nie ujmuje ciemnoty a zwiększa jéj szkodliwość. Miejscami, w których tłum ten wychowanie otrzymuje, są brudne i przeludnione izby najuboższych domostw miejskich, pijanym gwarem napełnione karczmy, śmieciem i błotem zasłane targowiska, szkółki wyznaniowe, tak zwane