Strona:O Żydach i kwestyi żydowskiej.pdf/69

Ta strona została uwierzytelniona.

pogrąży się w upadek i zgniliznę. Te narody, które najgłębiéj już przeniknęły się tą ideą i najlepiéj ją urzeczywistnić zdołały, najszczęśliwsze są i najdostojniejsze; te, którym najwięcéj jéj niedostaje, najsilniéj chwieją się na swych podstawach, najobfitsze źródło trucizn w łonie swem noszą. Powtarzam: pojęcia te nie są u nas ani nowe, ani rzadko napotykane. Absolutne równouprawnienie żydów z innemi klasami ludności staje dziś przed nami w tem samem świetle, w jakiem przed oczami mężów stanu obradujących na cztéroletnim sejmie stanęło równouprawnienie mieszczan. Najdroższe imiona przeszłości naszéj i znane jéj doświadczenia, najwymówniejsze głosy i najgwałtowniejsze potrzeby naszéj teraźniejszości, nawołują nas w tym kierunku. Wszystkie prace dla wszystkich, wszystkie społeczne godności dla wszystkich, wszystkie drogi, cele i narzędzia dla wszystkich, wszystkie nadewszystko, o! nadewszystko, źródła oświaty dla wszystkich, oto modlitwa, którą zrana i wieczór słać winniśmy do nieba i ziemi, do umysłów i sumień tych, którzy jéj nie umieją jeszcze i tych, którzy ją z ust naszych na kartę życia przenieść mogą.
Prawie każdy wié o tem, jakie znaczenie miałoby dla kwestyi żydowskiéj u nas rzucenie na całą przestrzeń kraju paru tysięcy szkółek piérwiastkowych, zastępujących chedery, nie specyalnie żydowskich lecz mieszaną ludnością dziecinną, przez prawo przymusowéj edukacyi piérwiastkowéj, napełnionych.
Każdy wié o tem, czego nie możemy. Rozejrzmy się na polu praktyki, czyli powinności naszych, których spełnienie od nas wyłącznie albo przeważnie zależy.